Zazwyczaj mój czas zajmuje digital marketing i copywriting dla biznesu. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy pojawia się szansa napisania czegoś zupełnie innego. Przed jedną ze współprac zostałam poproszona o przygotowanie krótkiej próbki tekstu w stylu literatury popularnej, na zadany temat. I narodził się taki oto tekścik (tak, tak, ostatni fragment to nie jest efekt mojej wyobraźni :) ).
Tęsknota za życiem na wsi (a tak konkretnie to za kozą i nicnierobieniem)
Drewno w kominku cicho skwierczy. Harfistka wtóruje mu delikatnie na swoim wyjątkowym instrumencie. Zza okna dobiega odległy jednostajny szum miasta. Brzęk przekładanych przez barmana szklanek i kieliszków zupełnie nieźle współgra z harfą. Pani w obszernym zielonym swetrzysku do rytmu kołysze głową. Jej towarzysz zamknął oczy – może z zachwytu, a może z nudów.
I tylko Oliwka, która mi dziś towarzyszy, wyraźnie odpłynęła myślami gdzieś daleko. Po jej rozanielonej minie domyślam się, że myślami jest nad morzem i żegluje ze śpiewem na ustach. Niedawno wróciła z wyprawy zakochana w falach, łódkach, wieczornych biesiadach oraz poczuciu wszechogarniającej wolności.
Gdy po salce rozchodzą się ostatnie dźwięki harfy, a słuchaczy ogarnia potrzeba bicia braw, Oliwka przytomnieje w tym nagłym gwarze. Sprawia wrażenie, jakby wybudziła się z transu. Oczy ma zasnute lekką mgłą, a na ustach plącze się nieśmiały uśmiech. Kilka głębszych wdechów doprowadza ją do stanu względnej użyteczności. Mam jednak poważne wątpliwości, czy w najbliższym czasie zdoła zrobić cokolwiek innego niż wspominanie świeżo zakończonej wyprawy oraz planowania kolejnej.
– Chciałabym kupić dom na wsi. Koniecznie na wybrzeżu. – To stwierdzenie Oliwki jakoś wcale mnie nie zaskakuje.
– Mnie też czasem kołaczą się po głowie myśli o wyjeździe na wieś. – Tyle mogę jej powiedzieć. Nie chcę jeszcze wspominać, że już oglądałam kilka domków w Beskidach, sprawdzałam ceny działek i zweryfikowałam swoją zdolność kredytową. A nawet, działając w zgodzie z moim charakterem planisty i organizatora, zapoznałam się z dziesiątkami artykułów o ogrzewaniu domku kominkiem oraz tradycyjnych technikach budowy domów z bali.
– Będzie jak w książce. Wyjedziemy i będziemy szczęśliwe. Będziemy się nawzajem odwiedzać. Zamienimy sushi na sałatę z własnego ogródka. Zajmiemy się pracą, która właściwie będzie aktywnym odpoczynkiem na łonie natury. A kury zielononóżki staną się naszą codziennością. – Oddaje się marzeniom Oliwka.
– Mój mężulek chce mieć jeszcze kozę! Jako inżynier z krwi i kości dokładnie zbadał całą sprawę. Powyliczał wszystko skrupulatnie. I stwierdził, że taka koza będzie wydajniejsza i tańsza od kosiarki. – Nie mogę się powstrzymać od śmiechu, gdy przypominam sobie moment, w którym mi to oznajmił. Wyglądał jak dziecko, które przypadkiem znalazło ogromnego lizaka i może go wziąć dla siebie. Poszerzone źrenice i przebiegły uśmiech zdradzały jego prawdziwą motywację. – Mam podejrzenie, że chodzi tylko o to, że kolejny obowiązek miałby z głowy. Kto by tam tracił czas na koszenie trawy. Gdyby miał kozę, mógłby się w pełni poświęcić nicnierobieniu na łonie natury…